czwartek, 19 lutego 2015

Prolog

Lily POV



-Obudziłam się dzisiaj o trzeciej nad ranem, bo nie mogłam spać. Powiedz mi, jak mogę być przytomna? - mówię do Ashley.
-Zamierzasz się kłócić z wszystko wiedzącym i nigdy się nie mylącym panem Breshfield'em? -odpowiada mi.
-No... nie, ale mógłby okazać trochę szacunku, jutro są moje osiemnaste urodziny.
-JUTRO. Nie dzisiaj, nie zapomi... Poczekaj, czy ja właśnie bronię nauczyciela?
-Teorytycznie, tak, ale...
-Co się ze mną dzieje?! Ja, która nigdy nie słucham starszych i się z nimi kłócę, teraz jednego z nich bronię?! Muszę odpocząć, stanowczo. A może jestem po prostu podjarana.
-Czym?
-Co, czym? - zaczynała iść coraz szybciej, a to był znak, że czegoś mi nie mówi.
-Ashley, powiedz mi... Musisz.
-Angielski. - skręciła do sali od tego przedmiotu.
-Ale... ASHLEY!
***  

Budzę się niewyspana, ale przynajmniej jutro będę mogła odpocząć w końcu... weekend! Zanim zejdę na dół na śniadanie, biorę prysznic, ubieram się i czeszę włosy. Makijaż zawsze robiła mi Ash, więc nie muszę się martwić, że kiedyś będę źle umalowana. Schodzę na dół, nie jestem dzisiaj głodna, co mnie dziwi, ponieważ jestem strasznym żarłokiem.
-Dostaniesz najlepszy prezent, jaki ktokolwiek może dostać! - krzyknęła mama, a ja omal nie spadłam ze schodów, ta kobieta umie wystraszyć człowieka.
-To nie powinnaś mi o tym mówić.
-Prawdopodobnie... - podeszłam do drzwi, by wyjść do szkoły - Będziesz chodziła do pozalekcyjnej szkoły aktorskiej Richardson School*!
Gdy to usłyszałam, poczułam jak na mojej twarzy tworzy się szczery uśmiech...
-Zaczynasz jutro, tak bardzo się cieszę! - mama to szalony człowiek.


Richardson School* - nie isntnieje taka szkoła w prawdziwym życiu.


___________________________________________

Jest to moje pierwsze ff, więc nie oczekujcie, że będzie dobre, a co dopiero perfekcyjne. Przepraszam za wszystkie błedy oraz za ten prolog, który jest krótki i mało ciekawy. Postaram się napisać interesujący 1 rozdział. Mam nadzieję, że wciągniecie się w przygodę Lily, tak jak ja (wiem, że to głupie, ponieważ to moje, ale co ja poradzę?).


Obserwatorzy